Z pewnością sprzedaży nie można było postrzegać jako dokonanej przez rolnika, którego sytuacja finansowa zmusiła do wyprzedaży gospodarstwa rolnego. WSA nie ma wątpliwości, że takie zachowanie skarżącego było typowe dla przedsiębiorcy i traktowanie skarżącego inaczej niż podatników, którzy w ten sposób postępują w ramach formalnie prowadzonych przedsiębiorstw, byłoby nierównym ich traktowaniem. Symptomatyczne jest tu również to, w jakim stopniu ryzyka postępuje skarżący, szybkość w podejmowaniu różnych decyzji, niemniej żadnej z nich nie można przypisać charakteru działalności rolniczej. Nawet jeśli, tak jak twierdzi świadek N., na polu były wykonywane prace rolnicze przez pracowników skarżącego, to są one na tyle nieprecyzyjne, że nie zmieniają obrazu, że skarżący działalności rolniczej nie wykonywał. Sam to potwierdza na początku postępowania podatkowego, a za niewiarygodne należy uznać jego późniejsze twierdzenia, że błędnie pojmował co jest działalnością rolniczą. Trudno wyobrazić sobie sytuację, by rolnik nie wiedział, że nim jest. Co więcej, nie znajduje potwierdzenia w aktach sprawy, w tym w zeznaniach świadka N. wskazywanie przez skarżącego jakoby to N. wykonywał prace w jego imieniu, gdyż ten jedynie zeznał, że nadzorował prace dla "B" i jedynie widywał na polu skarżącego, ale nie wiedział w jakim był on tam celu. Wskazuje na uprawy zboża i rzepaku przez skarżącego przy pomocy pracowników, niemniej trudno wyobrazić sobie by te czynności wraz z wynajmowaniem w tym opłacaniem pracowników nie miały żadnego śladu w jakiejkolwiek dokumentacji i mogły być przyjęte na podstawie zeznań świadka, którego zadaniem było planowanie i nadzorowanie prac melioracyjnych